Dosvagabundos.pl

podróże i inne pasje, czyli blog o tym na co warto znajdować czas w życiu

  • Podróże
    • Afryka
      • Tunezja
    • Ameryka
      • Argentyna
      • Brazylia
      • Kuba
      • Meksyk
    • Azja
      • Gruzja
      • Izrael
      • Tajlandia
    • Europa
      • Cypr
      • Hiszpania
      • Malta
      • Polska
      • Serbia
      • Szkocja
      • Włochy
  • Ludzie
    • Gdy praca jest pasją
    • Dancehall addicted
    • Dziewczyna z tatuażem
    • Eventowa Cesarzowa
    • Psia Psycholożka
    • Wege Czarodziejka
    • Ziemniaczane Potentatki
    • Soul Surfer
  • Z życia wzięte
    • Rodzice vs nasze wyjazdy w nieznane
    • Klient nasz Pan
    • Spełnienie wiele ma imion
    • Polacy nie gęsi
    • Szafiarka
    • Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma
    • …
  • Polecamy
    • A to ciekawostka
    • Chwała Bohaterom
    • BohaterON
    • Deska na weekend
    • Dlaczego dancehall?
    • Jeśli Golonka, to tylko Krzysztof
    • Nie ma, że boli
    • Ojciec Dawid od Psów
    • Pyszne wybryki Urwisa
    • Słoniom na ratunek
    • Ulubiona Roślina
    • Wielki Talent i Wielkie Serca
    • Wyprawa do źródeł dancehallu
    • Za all inclusive podziękuję, czyli dlaczego mniej znaczy więcej
    • Zajawkowicze
    • Zdrowie w butelce
  • O blogu
  • Kontakt

Czy warto składać wizytę argentyńskim gauczom?

20 grudnia 2016 by DosVagabundos Leave a Comment

Tak, wiemy. Zorganizowane wycieczki fakultatywne pt. autokar, wspólny lunch o jednej godzinie z tłumem turystów obwieszonych aparatami, pozowane zdjęcia z lokalną atrakcją a’la miś z Zakopanego, są zupełnie nie w naszym stylu. Dlatego długo zastanawialiśmy się nad opcją jazdy z miejscowym biurem podróży na położone nieopodal Buenos Aires ranczo Santa Susana. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że trzeba jakoś ciekawie wypełnić czas w momencie, gdy niespodziewanie jeden z zaplanowanych uprzednio tripów nam odpadł (chcieliśmy skoczyć do Urugwaju, jednak gdy okazało się, że bilet na prom to dla gringos “jedyne” 900 zł od osoby, daliśmy sobie spokój).

Muszę przyznać, że nie żałujemy tej decyzji. Dlaczego?

watermarked-img_9971watermarked-img_9969watermarked-img_0080watermarked-img_9983

Pojeździliśmy konno

Jako pacholęcie pojechałam z wycieczką klasową do szkoły cyrkowej w Julinku. Każde dziecko mogło skorzystać z jakiejś atrakcji, więc jako miłośniczka zwierząt postanowiłam przejechać się na kucyku. Niestety zamiast uroczego Ponego otrzymałam jakaś otyłą, niesforną kobyłę, która strasznie się wierciła, doprowadzając mnie tym do spazmów i histerii. Była dla mnie za duża, zbyt humorzasta i zamiast przyjemności otrzymałam traumę na całe życie. W Santa Susana postanowiłam przełamać tę fobię i spróbować raz jeszcze. Argentyńskie konie okazały się strzałem w dziesiątkę. Posłuszne, spokojne, relatywnie niskopienne i wzbudzające sympatię na tyle, że udało mi się porzucić wszelkie lęki. Jedna uwaga – warto założyć wygodny (czytaj nie szpilki i spódnice) oraz łatwy do uprania strój (strasznie się kurzy). Z punktu widzenia zapalonych koniarzy nie są to żadne fajerwerki, ale dla amatorów takich jak my, wrażenia były wystarczająco pozytywne. Jeździcie grupą, można też sobie chwilę poszaleć samemu na lonży, ci co bardziej strachliwi wybierają zazwyczaj starodawną bryczkę. Niektóre konie są dość leniwe i potrzebna jest pomoc specjalisty do odciągnięcia ich od trawy i wymuszenia spaceru. Swoją drogą muszą tam mieć niezły ubaw patrząc na niewprawionych w bojach bladolicych – w Argentynie konno jeździ w zasadzie każdy, zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie np. dzieci “parkują” swoimi rumakami pod szkołą.

watermarked-dsc_0383watermarked-img_0034watermarked-img_0030watermarked-img_0164watermarked-img_0165

Zjedliśmy przepyszne steki 

Wtedy jeszcze jadłam mięso. Mało i rzadko, a jeśli już się na cokolwiek decydowałam, to na wołowinę. W postaci polędwicy. Dlatego to, co zaserwowali nam na ranczo, możemy uznać za absolutny miód w gębie. Perfekcyjnie przygotowane steki, dla każdego wedle uznania, z wyjątkowo szlachetnego mięsa. Co ciekawe, na miejscu poznaliśmy wegetariankę z Teksasu, która postanowiła sobie zrobić “post”. Uznała, że skoro jest w Argentynie, grzechem byłoby nie skosztować w zasadzie najlepszego rodzaju wołowiny na świecie. Cóż, elastyczność poglądów prawie tak perfekcyjna jak u współczesnych polityków. Bez względu jednak na czystość jej sumienia muszę przyznać, że skoro zdecydowała się zgrzeszyć, to wybrała sobie ku temu idealne miejsce. Asado, czyli grill po argentyńsku, to klasa sama w sobie. Oprócz pożywienia dla drapieżników otrzymaliśmy również wypiekane na miejscu, warzywne empanadas oraz deser w postaci budyniu, oczywiście o smaku dulce de leche.

watermarked-img_0036watermarked-img_0043

Obejrzeliśmy pokazy akrobacji gauczów

Na początek ciekawostka. Otóż oprócz osiągnięcia perfekcji w tańczeniu tanga, Argentyńczycy są podobno mistrzami jazdy konnej. Czołówka najlepszych graczy w polo pochodzi właśnie z tego kraju. Wieść gminna niesie, że to kwestia warunków treningowych i oczywiście rodzaju koni. Musze przyznać, że to, co nam pokazali, było naprawdę sztosem. I gdyby te ich pokazy obrać z “podpubliczkowych” działań to nawet powiedziałabym, że 5 na 5. Jednym z popisowych numerów jest trafienie w zawieszoną na specjalnej bramce obrączkę. Jeździec próbuje tego dokonać stojąc na pędzącym koniu, w dłoni dzierżąc coś w rodzaju szpiczastego ołówka. Nie wszystkim się ta sztuczka udaje, ale gdy szczęśliwiec trafi tłum wiwatuje, on zaś w nagrodę może wybrać sobie damę, której skradnie pocałunek. Zazwyczaj wskazuje na 80letnią mieszkankę Nevady z 40kg nadwagą i wtedy gawiedź rechocze.

watermarked-img_0093watermarked-img_0110watermarked-img_0121watermarked-img_0125watermarked-img_0128watermarked-img_0133watermarked-img_0149

Skorzystaliśmy z fastfoodwej opcji “wielkiej dolewki”, tylko z winem w roli głównej

Pyszne, domowe, delikatne wino, serwowane w dopełnianych co chwila karafkach. Niektórzy skupili się na nim aż nadto, w zasadzie jakby tylko napitki ich interesowały w czasie wycieczki. Jak na przykład załączony na zdjęciu Irlandczyk (tak, zgodził się na rozpowszechnianie swojego wizerunku) , który opróżniając jeden galon już łapał za drugi (a później za panie kelnerki, którym usilnie wciskał dolary za staniki). My krążyliśmy między stołami, z kieliszkami w dłoniach, oglądając różne pokazy wokalno-tanecznego folkloru, przewidziane w czasie fiesta gaucha. Prawdę mówiąc było znacznie mniej paździerzowato, niż się spodziewałam. A show tanga niewiele różnił się od tych, które widywaliśmy nawet na najbardziej artystycznych ulicach Buenos Aires.

watermarked-img_0061watermarked-img_0072watermarked-img_0074

Otrzymaliśmy sporą dawkę wiedzy na temat historii regionu

Przewodnik mówił po angielsku i hiszpańsku, więc jak dla mnie idealne połączenie (zwłaszcza, że mam często problem ze zrozumieniem ludzi, dla których język Szekspira nie jest tym rodzimym). Opowiadał bardzo ciekawie, obrazując historie licznymi gadżetami (np. zasuszonymi byczymi jądrami, hell yeah) i fotografiami. Naprawdę przenieśliśmy się w czasie i w fajny sposób przyswoiliśmy kompendium informacji o argentyńskich kałbojach.

watermarked-img_0038watermarked-img_9965watermarked-img_9967

Reasumując – dzień spędzony na argentyńskiej estanci nie jest dniem straconym. Owszem, nie powiedzielibyśmy, że uplasował się w naszym TOP 5 podróżniczych wrażeń (jak np. wypad pod Wodospad Iguazu), ale na pewno żałowalibyśmy odpuszczenia sobie takiej okazji. Sądzę, że jeśli nie macie do końca skrystalizowanych planów wycieczkowych, a chcielibyście lepiej poznać specyfikę tego regionu, wycieczka do gauczów będzie fajnym rozwiązaniem. Adios!

 watermarked-img_9996watermarked-img_0155
Udostępnij

Zobacz również

  • Wodospad Iguaçu aka Iguazu, czyli Pierwszy Cud Świata
  • Gdy praca jest pasją
  • Jadąc do Buenos Aires miej na uwadze, że...
Posted in: Ameryka, Argentyna, Podróże Tagged: Argentyna, argentyński, asado, atrakcja, atrakcja w okolicy Buenos Aires, bryczka, Buenos Aires, dulce de leche, empanada, estancja, fiesta gaucha, folklor, gaucz, gauczowie, grill, jazda konna, koń, konie, kowboj, pokaz, ranczo, Santa Susana, show, tange argentyńskie, tango, taniec, tradycja, wieś, wino, wino argetyńskie, wołowina, wycieczka, wycieczka fakultatywna, za miasto

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Szukaj

Więcej materiałów na

  • DosVagabundos na YouTube
  • DosVagabundos na Facebook
  • DosVagabundos TripAdvisor
  • DosVagabundos na Instagram

Archiwum

  • Styczeń 2018
  • Maj 2017
  • Kwiecień 2017
  • Marzec 2017
  • Luty 2017
  • Styczeń 2017
  • Grudzień 2016
  • Listopad 2016
  • Październik 2016
  • Wrzesień 2016
  • Sierpień 2016
  • Lipiec 2016
  • Czerwiec 2016
  • Maj 2016
  • Kwiecień 2016
  • Marzec 2016

Tagi

ameryka Argentyna azja bangkok blog dosvagabundos Brazylia castle coba deska dosvagabundos empanada gora Gruzja góry Izrael izraelski kaukaz khaosan krabi meksyk mestia NIS pasje pizza playadelcarmen plaża podroze polska port psy riolagartos siankaan starówka surfing tajlandia taniec Tel Aviw tulum vege wakacje wino wlochy zamek zima żydowski

DosVagabudos w sieci

  • DosVagabundos na YouTube
  • DosVagabundos na Facebook
  • DosVagabundos TripAdvisor
  • DosVagabundos na Instagram

Najnowsze wpisy

  • 5x M, czyli Magiczne Morze Martwe i Majestatyczna Masada
  • Malta – odkrycie sezonu
  • Belgrad – idealne miasto na city break z przyjaciółką

Ostatnie komentarze

  • Janek: “Tak, teraz szukając wakacji 3 razy zastanawiam się co mam wybrać. Czasami rzeczywiście jak weźmiemy opcję HB czy BB możemy…”
  • Magda: “Dzięki! Przeczytałam Twój wpis jako pierwszy o Bari, zastanawiając się czy warto jechać w zimie... Wróciłam właśnie i powiem tak…”
  • anian: “świetny artykuł, czy Bari i okolice pod koniec stycznia też będzie przyjazne do zwiedzania?”

Ostatnio dodane zdjęcia


Tagi

ameryka Argentyna azja bangkok blog dosvagabundos Brazylia castle coba deska dosvagabundos empanada gora Gruzja góry Izrael izraelski kaukaz khaosan krabi meksyk mestia NIS pasje pizza playadelcarmen plaża podroze polska port psy riolagartos siankaan starówka surfing tajlandia taniec Tel Aviw tulum vege wakacje wino wlochy zamek zima żydowski

Copyright © 2021 Dosvagabundos.pl.

Lifestyle WordPress Theme by themehit.com

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. dowiedz się więcej.