Pamiętacie lekcje geografii w podstawówce i globusy, dumnie prężące się na ławkach ? Uwielbiałam szukać na wyrywki krajów, kręcąc z wypiekami na twarzy tym kulistym przyrządem dydaktycznym (świetnie się również sprawdzał jako broń w czasie bójek, przy mocniejszych uderzeniach prezentując niestety jednorazową skuteczność). W liceum sprawa wyglądała już mniej kolorowo. Nie znosiłam tego przedmiotu przede wszystkim dlatego, że wisząca na tablicy ogromna, “trójwymiarowa” mapa, była dla mnie czytelna mniej więcej na tym samym poziomie, co menu knajpy w Bangkoku. Jestem jednak przekonana, że gdyby poniższe cudo wcześniej trafiło na rynek, moje podejście do tej,bądź co bądź ciekawej nauki przyrodniczej, byłoby diametralnie odmienne.
Ale po kolei. Otóż któregoś pięknego dnia, zafascynowane podróżowaniem rodzeństwo wraz ze szwagrem (czyli mężem siostry – przyp. autora dla tych, którzy w szkole nie przepadali z kolei za biologią czy innym WOSem), postanowiło stworzyć wielką mapę świata, prezentującą oprócz czysto topograficznych informacji, także kompendium wiedzy wszelakiej, podanej w interesujący sposób. Ich zamiłowanie do atlasów oraz popularnonaukowych książek z lat szczenięcych zaowocowało powstaniem cudeńka, które zachwyci każdego miłośnika wojaży. I tak właśnie narodziło się Explorer’s Atlas.
Jeżdżąc po tej kartograficznej wersji naszego pięknego globu, będziecie mogli odkryć ponad tysiąc interesujących faktów, począwszy od ciekawostek na temat fauny i flory poszczególnych regionów, przez statystyki ekonomiczne, na trasach przeróżnych trawelerów kończąc. Jeszcze nigdy nie widziałam takiego nagromadzenia danych na jednej mapie, a Wy??
Ponieważ przedstawicielka płci pięknej tego pomysłowego trio jest malarką, a je brat grafikiem, oczywiście dzieło prezentuje się naprawdę pięknie. Minimalistyczne, utrzymane w jednolitej szarości lub granacie, kusi nie ozdobnikami, a wyjątkową treścią. Aczkolwiek mimo prostoty formy, stworzenie tej kompozycji wcale nie należało do najłatwiejszych dokonań – zaprojektowanie Explorer’s Atlas to około półroczny proces szukania czcionek, formatów, papierów, testowania technologii druku, jakości dostawców etc. Jednym słowem spore wyzwanie i grube przedsięwzięcie, dlatego poświęcili mu się całkowicie. Rzucili swoje dotychczasowe prace zarobkowe na ciepłych etatach (chapeau bas za odwagę!) i ruszyli z własnym biznesem.
Póki co mapę można zamawiać pod tym linkiem, a już niebawem również na ich stronie explorersatlas.com. Trzymamy mocno kciuki, żeby wszyscy ciekawi życia ludzie zakochali się w Explorer’s Atlas!