mikroKlimatyczny Zieleniec

Są takie miejsca na świecie, które mają swoją wyjątkową aurę. Czy to dzięki ludziom, którzy zamieszkują dany teren, czy też za sprawą zapierających dech w piersiach widoków czy wreszcie z uwagi na mikroklimat, gwarantujący pogodę o jakiej marzymy w czasie urlopu. Oczywiście los bywa perfidny i mimo że całą drogę nad morze jedziecie w totalnym upale, to z okien kwatery przy plaży widać tylko deszcz i błoto. Czasem jednak szczęście się do nas uśmiecha i chociaż na trasie Warszawa – góry nie ma ani grama śniegu, to gdy przekraczamy granicę miasta docelowego, wita nas iście lodowa kraina.

I tak jest właśnie z Zieleńcem. Nie do końca wiemy, dlaczego ten największy w Kotlinie Kłodzkiej ośrodek narciarski zawsze zapewnia nam idealne warunki do sportów zimowych, nawet jeśli w okolicy jest w tej kwestii marnie. Może chodzi o położenie – ok. 950 m. n. p. m. w paśmie Gór Orlickich robi robotę i zbliża tamtejszy mikroklimat do alpejskiego. Jak wyczytaliśmy miejscówka szczyci się również wyjątkowym układem ciśnieniowym mas powietrza, który wpływa na zwiększenie produkcji czerwonych krwinek, co w ostatecznym rozrachunku poprawia samopoczucie. Czyli nic tylko pakować plecaki i w drogę.

Jadąc z większości stron kraju najlepiej kierować się na Kłodzko, a później na Duszniki – Zdrój, której Zieleniec jest dzielnicą (kiedyś był samodzielną wsią, no ale zmiany, zmiany, zmiany…). Miejsc noclegowych jest w nim zatrzęsienie, bo ok 1200. My przetestowaliśmy jeden pensjonat i śmiało możemy go polecić.  Położone przy samym stoku Regle oferują piękne widoki z okien czystych pokoi, sympatycznych gospodarzy i pyszne, domowe jedzenie. A do tego w rozsądnej cenie. Czego chcieć więcej?

Jeśli chodzi o infrastrukturę narciarsko-snowboardową to również nie znajdziecie powodów do narzekania. Oprócz tego, że zieleniecki sezon trwa 150 dni w roku – ponadprzeciętne w skali kraju opady śniegu pozwalają jeździć w zasadzie od grudnia do kwietnia – to jest jeszcze w czym wybierać. Prawie 30 wyciągów, z czego 10 czynnych do 22!!!, zróżnicowane pod względem techniki jazdy trasy, regularnie ratrakowane i w razie potrzeby dośnieżane, miejsca na freestyle, snowpark z halfpipe i do tego jeden wspólny karnet na wszystko. Ceny standardowe, w wysokim sezonie  za 7-godzinny karnet normalny zapłacimy 90zł, za jednodniowy 100 zł, a 4 dniowy 290zł. Szczegółowe informacje znajdziecie na tej stronie, przez którą również możecie nabyć bilety on-line.

Osoby “niejeżdżące” mogą sobie z kolei pochodzić trasami Gór Orlickich i znajdujących się nieopodal Bystrzyckich, udać do Czech przejściem granicznym koło schroniska Zieleniec – Masarykova chata lub zwiedzić franciszkański kościół św. Anny. Latem zaś połowić pstrągi, podjechać na ranczo Gryglówka czy odwiedzić rezerwat przyrody Torfowisko pod Zieleńcem.

Nie ma jednak co ukrywać, że największą frajdę z wizyty w Zieleńcu będą mieli narciarze i snowboardziści. Dlatego już kolejny raz odwiedzamy to miejsce, mimo iż z Warszawy jedzie się doń, w najlepszym wypadku 4,5 godziny. Jaki to jednak problem? Wsiadacie w samochód w czwartek po pracy, jedziecie w zasadzie bez korków cały czas S8 i przy sprawnym ogarnięciu jeszcze tego samego dnia zasuwacie na dobrze oświetlonym stoku. A później cały piątek, cała sobota i większość niedzieli na białe szaleństwo. Idealna alternatywa dla osób mających niewiele urlopu lub takich, dla których Alpy włoskie czy francuskie są poza zasięgiem tak czasowym, jak i finansowym. No i last, but not least, wspieramy lokalną turystykę. A jak wiadomo – dobre, bo polskie.