Super jest mieć pasję, powtarzamy to jak mantrę. Może być nią wszystko – szydełkowanie, pieczenie ciast, różnego rodzaju sporty. Część aktywności nie wymaga w zasadzie żadnego wysiłku, niektóre zaś związane są ze sporym nakładem czasu i kosztów. Na nieszczęście dla Sebastiana jego hobby należy do tej drugiej kategorii, dlatego niejednokrotnie patrzy z zazdrością na mnie, mogącą w zasadzie wszędzie, o każdej porze dnia i nocy, w byle łachach, realizować swoją zajawkę taneczną, podczas gdy on, biedak, z niecierpliwością wyczekuje pierwszego opadu śniegu. I odlicza czas do wyjazdu na swój ukochany snowboard. Jednak i tu pojawia się kolejne “ale”, albowiem jak powszechnie wiadomo urlop z gumy niestety nie jest, a jeszcze w perspektywie zawsze znajduje się egzotyczny wypad z małżonką…
Co wtedy? Można albo usiąść nad brzegiem rzeki Piedry i zapłakać, albo poszukać rozwiązania. Jak się okazuje wcale nie tak trudnego do zrealizowania. Otóż w niedalekiej odległości od stolicy (a że Warszawa w centrum Polski to i w sumie i od innych miast), znajduje się kilka punktów, do których można wyskoczyć albo na przedłużony weekend, albo nawet na jeden dzień, i pojeździć na desce.
- Szwajcaria Bałtowska, oferuje poza stokami, szkółkami narciarskimi i snowboardowymi, zapleczem gastronomicznym, również snowpark dla freestylowców oraz wioskę św. Mikołaja dla najmłodszych. Zaledwie 160 km od Łorsoł, trasą przez Radom.
- Góra Kamieńsk – niestety kilka razy zdarzyło się, że stok był słabo przygotowany i nieratrakowany systematycznie. Oprócz miejsc do jedzenia i spania, są i te do nauki. Dość szybko się dojeżdża S8, trasą na Bełchatów. W ramach ciekawostki możemy dodać, że jest to własność PGE.
- Stacja Kazimierz przy Kazimierzu Dolnym – tu niestety nie byliśmy, ale słyszeliśmy, że stoki są nieco krótsze od dwóch powyższych. Za to mają też snowpark. Zaletą tej miejscówki jest lokalizacja – Wasze niejeżdżące drugie połówki będą mogły posnuć się po kazimierskich uliczkach w czasie, gdy Wy będziecie szaleć na dechach
- Zieleniec – to nieco dłuższa wyprawa, ponieważ mówimy o dzielnicy Duszników-Zdrój, dlatego warto wziąć sobie na nią dodatkowo wolny piątek lub poniedziałek. Nie będziecie żałować. Miasteczko ma bowiem jakiś magiczny mikroklimat – nawet jeśli wszędzie dookoła plucha i szarość, wjeżdżając do Zieleńca zawsze zobaczycie śnieg. Infrastruktura niezbędna do spędzania przez narciarzy i snowboardzistów zacnych chwil też jest naprawdę na dobrym poziomie. Co ciekawe – można śmigać do późnych godzin, więc prawdziwi zapaleńcy będą zachwyceni. Będziemy tam w najbliższy weekend – jakby co zrobimy update. A teraz wrzucamy zdjęcie z…KWIETNIA tego roku! Słabo?
To kilka naszych propozycji. A Wy, przetestowaliście jakieś ciekawe miejscówki, namiarami na które możecie się z nami podzielić? Będziemy zobowiązani.