W autobusie dosiadał się do mnie straszy Pan, skromnie, acz odświętnie ubrany, z symbolem Polski Walczącej wpiętym w klapy marynarki.
Zaczęliśmy rozmawiać.
W pewnym momencie postanowiłam zrobić coś, co uważam za oczywistość, która jednak rzadko kiedy się przytrafia.
Głośno artykułując (Pan niedosłyszał) powiedziałam DZIĘKUJĘ. Za to, że dzięki takim ludziom jak on,mogę żyć w moim ukochanym mieście.
Pan się popłakał.
Powiedział, że miał wtedy 16 lat, czyli pewno niewiele więcej niż ja teraz 😉
Ja ryczałam jeszcze dobry kwadrans. Ze szczerego wzruszenia, podziwu, szacunku, jednocześnie wstydu, że tak rzadko dajemy wyraz podziękowaniu za to, co dla nas zrobili.